CZYTASZ - KOMENTUJESZ - DO PISANIA MOTYWUJESZ!
- To co robimy? – zapytał Zayn – Jakieś pomysły?
- Miałbym pewien pomysł…- powiedział Louis.
- Jaki? – zapytaliśmy wszyscy równocześnie.
- Może pójdziemy na plażę? Dawno nas tam nie było..- myślałam, że będzie to coś głupszego, ale Louis mnie przechytrzył.
- Spoko, zgarniemy jeszcze dziewczyny i możemy się zbierać- obwieścił Zayn podnosząc się i wyciągając telefon z kieszeni.
- Billi, a Ty? Idziesz z nami?- zapytał się mnie Harry. Oczy wszystkich skierowane były teraz na mnie. Szczerze to nie miałam ochoty na plażowanie dlatego zaczęłam symulować ból głowy.
- Wiecie chłopaki, z chęcią bym poszła, ale strasznie boli mnie głowa. Dzisiaj sama musiałam się zająć całą kawiarnią i nie czuję się najlepiej... - w sumie to nie nakłamałam im za bardzo. Rzeczywiście miałam w pracy rozpiździel i miałam ochotę odpocząć przez chwilę.
- No nic, trudno.- Niall był lekko zawiedziony.
- Trzymaj się. Pa - Po tych słowach Liam opuścił moje mieszkanie i zostałam tylko ja z Niall'em, który męczył się z wciskaniem tenisówek na nogi. Gdy już zawiązał drugiego buta, wstał, podszedł do mnie i znowu, znowu to zrobił! Znów bez zbędnych gadek i ceregieli złączył nasze usta w krótkim, delikatnym pocałunku. I znowu zobaczyłam ten uśmieszek.
Kurde, co to za człowiek?!
- Co to miało być? - sama nie wiem kiedy to pytanie wyleciało z moich ust.
- Ym.. a co? Nie podobało Ci się? - udał zaskoczonego.
Zaśmiałam się.
- Nie to, że nie podobało, ale nie rozumiem, dlaczego to robisz?
- Sam nie wiem jakby Ci to wytłumaczyć... - zauważyłam, że jest zakłopotany więc postanowiłam uciąć ten temat.
- Chłopaki na Ciebie czekają..- starałam się go ponaglić.
- Mhm, tak, wiem. Już idę - Niall zaczął iść w stronę drzwi - Um... Billi?- odwrócił się do mnie.
- Tak?
- Może moglibyśmy się kiedyś spotkać, tak na spokojnie, bez wszystkich. Co ty na to? - Hm.. czemu nie?
-Okej, tylko kiedy i... gdzie?
- To jeszcze do Ciebie zadzwonię. - Tak, ciekawe jak... - Pa Billi!
- Pa Niall.
~*~
Po wyjściu Niall'a przebrałam się i poszłam zrobić zakupy bo nie mogłam wytrzymać z tym wiatrem w lodówce. Gdy wróciłam rozpakowałam artykuły spożywcze z toreb, poszłam do salonu, włączyłam telewizor i wpadłam w wir kino-maniaka. Jednak kiedy film, który oglądałam, dobiegł końca, zaczęłam skakać po kanałach. Moją uwagę przykuł program dla nastolatków, w którym była mowa o chłopakach, którzy jakieś 3 godziny temu siedzieli u mnie w salonie. Było pokazane jak na pobliskiej plaży są wręcz rozrywani przez swoje fanki.
Dobrze, że z nimi nie poszłam...- pomyślałam i kontynuowałam podróż po kanałach.
Nawet się nie spostrzegłam kiedy Stella wróciła z pracy. Wyglądała na zmęczoną i od razu poszła spać. Ja również postanowiłam nie siedzieć po nocach (od tego jest rok szkolny), wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
Nad ranem wstałam w wyśmienitym humorze. Spokojnie przygotowałam dla siebie ubranie, tym razem sama bo Stella wyszła gdzieś wcześnie rano.
Na śniadanie postanowiłam zrobić sobie tosty, a że mądra ja nie kupiłam poprzedniego dnia chleba tostowego, moje plany skończyły się tym, że wcinałam chleb z Nutellą.
Wyszłam do pracy z nadzieją na udany dzień.
~*~
Nadzieja matką głupich.... Destiny znowu się nie pojawiła, ale na szczęście poprzedniego dnia wymieniłyśmy się z Emily numerami i dzięki temu zadzwoniłam o niej z prośbą o pomoc, a ta się zgodziła i towarzyszyła mi w pracy.
-Emily... - zagadnęłam ją kiedy moja zmiana dobiegła końca i szykowałam się do wyjścia.
-Tak?
- Masz numer do Destiny?- skarciłam się w myślach, że wcześniej o to nie zapytałam.
- Mam. Mogę Ci podać jeśli chcesz. Powiem szczerze, że nie dzwoniłam do Destny, ale jak chcesz to spróbuj. Ona jest bardzo skryta, mało mówi o sobie... Sama nie wiem jakim cudem zdobyłam ten numer... - po tych słowach Em podała mi numer do mojej koleżanki ze zmiany, pożegnałyśmy się i udałam się w stronę domu. Postanowiłam, że zadzwonię do Dasti jak będę już w domu.
Jak na złość droga wyjątkowo mi się dłużyła, z każdym krokiem denerwowałam się co raz bardziej tym co mogę usłyszeć od Destiny jak do niej zadzwonię.
A jeśli w ogóle nie odbierze? - w moim mózgu trwała burza myśli.
Kiedy wreszcie dotarłam do domu, usiadłam przy wyspie kuchennej, wybrałam numer Des i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
Pierwszy sygnał... Nic. Drugi... Nic. Trzeci...
Zaczęłam tracić nadzieję na to, że odbierze, gdy nagle po drugiej stronie usłyszałam lekko zdenerwowany, lekko przestraszony głos.
-Halo?
- Cześć Destiny, tutaj Billi, pracujemy razem.
- Oh, cześć! - dziewczyna najwyraźniej odetchnęła z ulgą.
- Co tam u Ciebie? Czemu nie było Cię przez ostatnie dwa dni w pracy? Czy coś się stało?
- Wiesz, nie czułam się ostatnio najlepiej...- brzmiało to jak tania wymówka, w którą jakoś nie chciało mi się wierzyć.
- A tak na serio? Możesz mi powiedzieć. Nikomu się nie wygadam, obiecuję. - musiałam jakoś zdobyć jej zaufanie.
- Dobrze, więc jestem w szpitalu... - po tych słowach moja rozmówczyni ciężko westchnęła, a mi przeszły ciarki po plecach.
- W szpitalu?! Destiny, co Ci się stało?
- Nieważne.
- Ale...
- Powiedziałam, że nieważne. - przerwała mi lekko sfrustrowana.
- Dobrze, to odpoczywaj i wracaj do zdrowia. - powiedziałam z rezygnacją w głosie - Pa Destiny.
- Pa.
Po rozmowie z Dasti nie dowiedziałam się niczego konkretnego, tylko to, że jest w szpitalu. I to najbardziej mnie niepokoiło.
Miała wypadek? Ktoś ją napadł? Skrzywdził? - miałam mętlik w głowie. nie wiedziałam, w którym szpitalu jest więc nie mogłam jej nawet odwiedzić.
Stella po powrocie z pracy oznajmiła mi, że idziemy na zakupy do centrum handlowego. Oznaczało to, że otrzymała właśnie wypłatę. Niewiele się zastanawiając wyjęłam ze swojej małej skarbonki z oszczędnościami 300 funtów i udałyśmy się do pobliskiej galerii.
Po drodze opowiedziałam Stell o mojej rozmowie z Destiny. Ta powiedziała żebym nie martwiła się na zapas, że może są to jakieś badania kontrolne, i powiem szczerze, że trochę mnie to uspokoiło.
Zwiedziłyśmy kilka sklepów.
Ja kupiłam sobie tylko nowe czerwone Conversy, gdyż tamte stare bardzo się zniszczyły po mojej ostatniej wyprawie.
Kiedy łażenie po sklepach nas zmęczyło, poszłyśmy na kawę do Starbucks'a. Po drodze wstąpiłam jeszcze do toalety. Wychodząc z WC zauważyłam mężczyznę, który bacznie mi się przyglądał. Wiedziałam, że skądś go kojarzę, tylko za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Sposób w jaki na mnie patrzył trochę mnie obrzydzał, gdyż nie patrzył na mnie jak na normalnego człowieka tylko jak na jakąś pannę w mini spod latarni. Prawie, że pobiegłam do Stelli. Zastałam ją siedzącą przy stoliku z dwoma kubkami kawy.- Stella, idziemy. - zakomunikowałam kiedy tylko do niej podeszłam
- Ale Billi, co się stało?
- Opowiem Ci po drodze.
- Jakiś stary blech? E tam, nie przejmuj się, zapatrzył się na ładną dziewczynę i tyle - zaśmiała się Stella kiedy jej wszystko powiedziałam. Ona nie traktowała tego poważnie, w przeciwieństwie do mnie.
~*~
Następnego dnia była sobota i miałam wolne.
Nareszcie... Niby niecały tydzień pracuję, a już mam dość.- odetchnęłam z ulgą gdy nad ranem nie budził mnie żaden budzik.
Zjadłam śniadanie i do południa w piżamach oglądałyśmy ze Stellą telewizję. Jak nigdy włączyłyśmy kanał informacyjny, w którym mówiono o napadzie na jakąś dziewczynę, który miał miejsce kilka dni temu. Moją pierwszą myślą była Destiny.
- Ej, Stell, a jeśli mowa o Dasti? - mój głos zrobił się piskliwy.
- Nie martw się, może to nie ona... - miała rację, nie będę się na razie niepotrzebnie denerwować, w końcu nie mam pewności czy to ona.
Około 13 usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a.
Wow, napisał. Zapomniałam na śmierć o naszym "spotkaniu". Szybko odpisałam:
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać:
Odpisałam tylko "Okej" i ekscytacja wzięła górę.
- Stell, umówiłam się z Niallem Horanem.
- Co?! - moja przyjaciółka omal nie zleciała z kanapy jak jej to powiedziałam. - No to musimy Cię przygotować jak należy.
No tak, przecież to Stella...
_________________________________________________________________________________
Witam was z nowym rozdziałem!!!
Od razu przepraszam za tak długi okres oczekiwania, ale za to rozdział jest trochę dłuższy.
Mam nadzieję, że nie uśpiłam was ty rozdziałem.
Zauważyłem, że jest coraz mniejsze zainteresowanie, lecz mam nadzieję że to się zmieni *.*
Liczę na komentarze, wystarczy nawet jedno słowo... wszystko dodaje motywacji.
Następny rozdział pojawi się szybciej, obiecuję. (no chyba, że nie będę widziała zainteresowania.
No więc to chyba na tyle...
Życzę wam miłego rozpoczęcia roku szkolnego!!
Buźka x