piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 8

CZYTASZ - KOMENTUJESZ - DO PISANIA MOTYWUJESZ!




- To co robimy? – zapytał Zayn – Jakieś pomysły?
- Miałbym pewien pomysł…- powiedział Louis.
- Jaki? – zapytaliśmy wszyscy równocześnie.

- Może pójdziemy na plażę? Dawno nas tam nie było..- myślałam, że będzie to coś głupszego, ale Louis mnie przechytrzył.
- Spoko, zgarniemy jeszcze dziewczyny i możemy się zbierać- obwieścił Zayn podnosząc się i wyciągając telefon z kieszeni.
- Billi, a Ty? Idziesz z nami?- zapytał się mnie Harry. Oczy wszystkich skierowane były teraz na mnie. Szczerze to nie miałam ochoty na plażowanie dlatego zaczęłam symulować ból głowy.
- Wiecie chłopaki, z chęcią bym poszła, ale strasznie boli mnie głowa. Dzisiaj sama musiałam się zająć całą kawiarnią i nie czuję się najlepiej... - w sumie to nie nakłamałam im za bardzo. Rzeczywiście miałam w pracy rozpiździel i miałam ochotę odpocząć przez chwilę.
- No nic, trudno.- Niall był lekko zawiedziony.

- Trzymaj się.  Pa - Po tych słowach Liam opuścił moje mieszkanie i zostałam tylko ja z Niall'em, który męczył się z wciskaniem tenisówek na nogi. Gdy już zawiązał drugiego buta, wstał, podszedł do mnie i znowu, znowu to zrobił! Znów bez zbędnych gadek i ceregieli złączył nasze usta w krótkim, delikatnym pocałunku. I znowu zobaczyłam ten uśmieszek. 
Kurde, co to za człowiek?!
- Co to miało być? - sama nie wiem kiedy to pytanie wyleciało z moich ust.
- Ym.. a co? Nie podobało Ci się? - udał zaskoczonego. 
Zaśmiałam się.
- Nie to, że nie podobało, ale nie rozumiem, dlaczego to robisz?
- Sam nie wiem jakby Ci to wytłumaczyć... - zauważyłam, że jest zakłopotany więc postanowiłam uciąć ten temat.
- Chłopaki na Ciebie czekają..- starałam się go ponaglić.
- Mhm, tak, wiem. Już idę - Niall zaczął iść w stronę drzwi - Um... Billi?- odwrócił się do mnie.
- Tak?
- Może moglibyśmy się kiedyś spotkać, tak na spokojnie, bez wszystkich. Co ty na to? - Hm.. czemu nie?
-Okej, tylko kiedy i... gdzie? 
- To jeszcze do Ciebie zadzwonię. - Tak, ciekawe jak... - Pa Billi!
- Pa Niall.

~*~

Po wyjściu Niall'a przebrałam się i poszłam zrobić zakupy bo nie mogłam wytrzymać z tym wiatrem w lodówce. Gdy wróciłam rozpakowałam artykuły spożywcze z toreb, poszłam do salonu, włączyłam telewizor i wpadłam w wir kino-maniaka. Jednak kiedy film, który oglądałam, dobiegł końca, zaczęłam skakać po kanałach. Moją uwagę przykuł program dla nastolatków, w którym była mowa o chłopakach, którzy jakieś 3 godziny temu siedzieli u mnie w salonie. Było pokazane jak na pobliskiej plaży są wręcz rozrywani przez swoje fanki.
Dobrze, że z nimi nie poszłam...- pomyślałam i kontynuowałam podróż po kanałach.

Nawet się nie spostrzegłam kiedy Stella wróciła z pracy. Wyglądała na zmęczoną i od razu poszła spać. Ja również postanowiłam nie siedzieć po nocach (od tego jest rok szkolny), wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.

Nad ranem wstałam w wyśmienitym humorze. Spokojnie przygotowałam dla siebie ubranie, tym razem sama bo Stella wyszła gdzieś wcześnie rano.
Na śniadanie postanowiłam zrobić sobie tosty, a że mądra ja nie kupiłam poprzedniego dnia chleba tostowego, moje plany skończyły się tym, że wcinałam chleb z Nutellą. 

Wyszłam do pracy z nadzieją na udany dzień. 

~*~

Nadzieja matką głupich.... Destiny znowu się nie pojawiła, ale na szczęście poprzedniego dnia wymieniłyśmy się z Emily numerami i dzięki temu zadzwoniłam o niej z prośbą o pomoc, a ta się zgodziła i towarzyszyła mi w pracy.

-Emily... - zagadnęłam ją kiedy moja zmiana dobiegła końca i szykowałam się do wyjścia.
-Tak?
- Masz numer do Destiny?- skarciłam się w myślach, że wcześniej o to nie zapytałam.
- Mam. Mogę Ci podać jeśli chcesz. Powiem szczerze, że nie dzwoniłam do Destny, ale jak chcesz to spróbuj. Ona jest bardzo skryta, mało mówi o sobie... Sama nie wiem jakim cudem zdobyłam ten numer... - po tych słowach Em podała mi numer do mojej koleżanki ze zmiany, pożegnałyśmy się i udałam się w stronę domu. Postanowiłam, że zadzwonię do Dasti jak będę już w domu. 

Jak na złość droga wyjątkowo mi się dłużyła,  z każdym krokiem denerwowałam się co raz bardziej tym co mogę usłyszeć od Destiny jak do niej zadzwonię.
A jeśli w ogóle nie odbierze? - w moim mózgu trwała burza myśli.

Kiedy wreszcie dotarłam do domu, usiadłam przy wyspie kuchennej, wybrałam numer Des i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
Pierwszy sygnał... Nic. Drugi... Nic. Trzeci... 
Zaczęłam tracić nadzieję na to, że odbierze, gdy nagle po drugiej stronie usłyszałam lekko zdenerwowany, lekko przestraszony głos.
-Halo?
- Cześć Destiny, tutaj Billi, pracujemy razem.
- Oh, cześć! - dziewczyna najwyraźniej odetchnęła z ulgą. 
- Co tam u Ciebie? Czemu nie było Cię przez ostatnie dwa dni w pracy? Czy coś się stało?
- Wiesz, nie czułam się ostatnio najlepiej...- brzmiało to jak tania wymówka, w którą jakoś nie chciało mi się wierzyć.
- A tak na serio? Możesz mi powiedzieć. Nikomu się nie wygadam, obiecuję. - musiałam jakoś zdobyć jej zaufanie.
- Dobrze, więc jestem w szpitalu... - po tych słowach moja rozmówczyni ciężko westchnęła, a mi przeszły ciarki po plecach.
- W szpitalu?! Destiny, co Ci się stało?
- Nieważne.
- Ale...
- Powiedziałam, że nieważne. - przerwała mi lekko sfrustrowana. 
- Dobrze, to odpoczywaj i wracaj do zdrowia. - powiedziałam z rezygnacją w głosie - Pa Destiny.
- Pa.
Po rozmowie z Dasti nie dowiedziałam się niczego konkretnego, tylko to, że jest w szpitalu. I to najbardziej mnie niepokoiło.
Miała wypadek? Ktoś ją napadł? Skrzywdził? - miałam mętlik w głowie. nie wiedziałam, w którym szpitalu jest więc nie mogłam jej nawet odwiedzić.

Stella po powrocie z pracy oznajmiła mi, że idziemy na zakupy do centrum handlowego. Oznaczało to, że otrzymała właśnie wypłatę. Niewiele się zastanawiając wyjęłam ze swojej małej skarbonki z oszczędnościami 300 funtów i udałyśmy się do pobliskiej galerii.

Po drodze opowiedziałam Stell o mojej rozmowie z Destiny. Ta powiedziała żebym nie martwiła się na zapas, że może są to jakieś badania kontrolne, i powiem szczerze, że trochę mnie to uspokoiło. 
Zwiedziłyśmy kilka sklepów.
Ja kupiłam sobie tylko nowe czerwone Conversy, gdyż tamte stare bardzo się zniszczyły po mojej ostatniej wyprawie. 
Kiedy łażenie po sklepach nas zmęczyło, poszłyśmy na kawę do Starbucks'a. Po drodze wstąpiłam jeszcze do toalety. Wychodząc z WC zauważyłam mężczyznę, który bacznie mi się przyglądał. Wiedziałam, że skądś go kojarzę, tylko za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Sposób w jaki na mnie patrzył trochę mnie obrzydzał, gdyż nie patrzył na mnie jak na normalnego człowieka tylko jak na jakąś pannę w mini spod latarni. Prawie, że pobiegłam do Stelli. Zastałam ją siedzącą przy stoliku z dwoma kubkami kawy.
- Stella, idziemy. - zakomunikowałam kiedy tylko do niej podeszłam
- Ale Billi, co się stało?
- Opowiem Ci po drodze.

- Jakiś stary blech? E tam, nie przejmuj się, zapatrzył się na ładną dziewczynę i tyle - zaśmiała się Stella kiedy jej wszystko powiedziałam. Ona nie traktowała tego poważnie, w przeciwieństwie do mnie.  
~*~

Następnego dnia była sobota i miałam wolne.
Nareszcie... Niby niecały tydzień pracuję, a już mam dość.- odetchnęłam z ulgą gdy nad ranem nie budził mnie żaden budzik.
Zjadłam śniadanie i do południa w piżamach oglądałyśmy ze Stellą telewizję. Jak nigdy włączyłyśmy kanał informacyjny, w którym mówiono o napadzie na jakąś dziewczynę, który miał miejsce kilka dni temu. Moją pierwszą myślą była Destiny.
- Ej, Stell, a jeśli mowa o Dasti? - mój głos zrobił się piskliwy.
- Nie martw się, może to nie ona... - miała rację, nie będę się na razie niepotrzebnie denerwować, w końcu nie mam pewności czy to ona.
Około 13 usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a. 
Wow, napisał. Zapomniałam na śmierć o naszym "spotkaniu". Szybko odpisałam:
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać:
Odpisałam tylko "Okej" i ekscytacja wzięła górę.
- Stell, umówiłam się z Niallem Horanem.
- Co?! - moja przyjaciółka omal nie zleciała z kanapy jak jej to powiedziałam. - No to musimy Cię przygotować jak należy.
No tak, przecież to Stella...


_________________________________________________________________________________


Witam was z nowym rozdziałem!!!
Od razu przepraszam za tak długi okres oczekiwania, ale za to rozdział jest trochę dłuższy.
Mam nadzieję, że nie uśpiłam was ty rozdziałem.
Zauważyłem, że jest coraz mniejsze zainteresowanie, lecz mam nadzieję że to się zmieni *.*
Liczę na komentarze, wystarczy nawet jedno słowo... wszystko dodaje motywacji.
Następny rozdział pojawi się szybciej, obiecuję. (no chyba, że nie będę widziała zainteresowania.
No więc to chyba na tyle...
Życzę wam miłego rozpoczęcia roku szkolnego!!
Buźka x 

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 7


CZYTASZ - KOMENTUJESZ - DO PISANIA MOTYWUJESZ!

-Billi, nie marudź, idziemy.- Niall wyprowadził mnie z klubu i zaczął prowadzić w stronę mojego mieszkania.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam?
- Nie pamiętasz już jak Cię ostatnio odprowadziłem?
- No tak- uwiesiłam się na chłopaku.- Nie mam siły iść- zaczęłam marudzić, a niebieskooki wziął mnie na ręce i zaczął nieść w stronę domu.

- Co to było? Dzisiaj w kawiarni? Mówiłaś, że nie masz pracy.- Niall najwyraźniej próbował podtrzymać rozmowę.
- To był mój pierwszy dzień w pracy, a przez was się zbłaźniłam. – udałam urażoną.
- Ale wyglądałaś całkiem słodko z tą kawą na spodniach- zaśmiał się blondyn.
- Nie żartuj sobie ze mnie.
Niall postawił mnie na nogi dopiero przed blokiem. Otworzył mi drzwi, a ja, chwiejnym krokiem udałam się do mieszkania. Chłopak oczywiście poszedł za mną, sama nie wiem po co.
Przed drzwiami do mieszkania zatrzymałam się i spojrzałam na niebieskookiego.
-Możesz już iść. W środku nikt mi już nic nie zrobi. – po alkoholu stawałam się bardzo bezpośrednia.
- Nie zaprosisz mnie do środka?- zrobił minę słodkiego szczeniaczka.
- Dobra, właź. – leniwie otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka.
- Ładne mieszkanie.- stwierdził Niall rozglądając się w salonie. Ja w tym czasie poszłam do łazienki założyć piżamę. Miałam nadzieję, że jak zobaczy, że idę spać to zabierze dupe w troki i sobie pójdzie, ale złudne moje nadzieje. Nialler rozgościł się na kanapie i najwyraźniej i nie spieszyło mu się do wyjścia.
- Niall, ja idę spać! Nie możesz tu tak zostać.- chciałam zabrzmieć spokojnie, ale nie udało mi się.
- Dobra, zaraz sobie pójdę. – Nie wyglądał na urażonego więc odetchnęłam z ulgą i jak gdyby nigdy nic poszłam do siebie i położyłam się spać. Sen przyszedł mi tego dnia bardzo szybko.


*Oczami Nialla*

Poszła spać, tak po prostu. Trochę, okey, bardzo mnie to zdziwiło. Zostałem w pewnym sensie sam w obcym mieszkaniu. Nie widziałem zbytnio co ze sobą począć, ale byłem trochę senny więc usadowiłem się na kanapie w salonie i otuliłem się leżącym na niej kocem. Nim zasnąłem, usłyszałem jeszcze trzaśnięcie ciche śmiechy, trzaskanie drzwiami i krzątanie się w korytarzu.
To pewnie ta Stella – uspokajałem się w myślach
W końcu szmery ustały, widocznie współlokatorka Billi poszła spać. I ja po niedługiej chwili.

Obudziłem się o dziwo bardzo wypoczęty, mimo iż rzadko zdarza mi się spać na takiej małej powierzchni. Przetarłem oczy i rozejrzałem dokoła. W dobrym świetle mieszkanie wyglądało naprawdę przytulnie, kremowe ściany, na podłodze wzorzysty dywan… Wszystko jednak było małych rozmiarów. Gdy już zwlekłem swój tyłek z kanapy, udałem się do kuchni. Byłem głodny lecz na moje nieszczęście, nie znalazłem w lodówce niczego, co mógłbym skonsumować na początek. Lekko zawiedziony powędrowałem do pokoju Billi. Dziewczyna słodko spała.
Nie wiem czemu, ale miała w sobie coś, co mnie do niej ciągło. Wczoraj w klubie nie mogłem się oprzeć żeby do niej nie podejść, albo wtedy, kiedy ją odprowadzałem , żeby jej nie pocałować. Ma w sobie to coś, co działa na mnie jak magnes.
Usiadłem na skraju jej łóżka i delikatnie, opuszkami palców przejechałem po jej policzku. Niestety niezbyt mi się to udało bo dziewczyna się obudziła.

- Która godzina?- zapytała słodkim, zachrypniętym głosem
- Piętnaście po ósmej.- stwierdziłem po spojrzeniu na mój naręczny zegarek. Dziewczyna, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu zerwała się z łóżka i złapała się za głowę.
- Cholera, zaspałam! Zasrany budzik, czemu ja go nie nastawiłam?!- zaczęła histeryzować- Pięknie, pierwszego dnia pokazałam się z dobrej strony, a drugiego nawalam! Czemu ja?!- otworzyła szafę i po kolei wyrzucała z niej wszystkie rzeczy.
- Załóż to- powiedziałem i podałem jej białą bluzkę z nadrukiem, która przykuła moją uwagę. Billi spojrzała na trzymany przeze mnie materiał. Po chwili dziewczyna odebrała mi koszulkę, chwyciła jakieś spodenki i pobiegła do łazienki. Ja wyszedłem z jej pokoju i usiadłem na kreśle w kuchni. Po kilku minutach ze swojego pokoju wyszła już ubrana Billi. Przyjrzałem jej się i doszłem do wniosku, że ta bluzka to był dobry pomysł.
- Dzięki za pomoc z tą bluzką- powiedziała w końcu  dziewczyna. Posłałem jej tylko uśmiech gdyż nie wiedziałem zbytnio co powiedzieć. – Dobra, lecę bo i tak już jestem spóźniona.
- Ale…- nie zdążyłem dokończyć
- Pa!- Billi trzasnęła drzwiami, a ja zostałem sam, głodny.
Stałem teraz przed drzwiami frontowymi i tępo się im przyglądałem. Z mojego zadumania wyrwało mnie znaczące chrząknięcie za moimi plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem zaspaną blondynkę.
- Hej – powiedziałem niepewnie. Dziewczyna chwilę mi się przyglądała, a po chwili potrzepała głową.
- Ty mi się nie śnisz?- zapytała ze zdziwieniem. Moją reakcją był krótki wybuch śmiechu. Uspokoiłem się szybko gdyż zauważyłem, że blondynce zrobiło się głupio, a na policzki wdarł jej się rumieniec.- Czyli jednak nie. Jestem Stella.- wyciągnęła do mnie rękę w geście powitania.
- Miło mi Cię poznać- uścisnąłem dłoń.- Ja jestem Niall, ale to chyba wiesz. – uśmiechnąłem się do niej.
*Oczami Billi*
Może mnie nie wywalą za jedno spóźnienie -  próbowałam pocieszyć się w myślach.
Szłam szybkim krokiem w stronę miejsca pracy i modliłam się żeby się nie potknąć i nie wyłożyć na chodniku. Po drodze przypominałam sobie wszystko co działo się dzisiaj rano
Okey, otwieram oczy, widzę Nialla; pytam o godzinę; zrywam się z łóżka; grzebię w szafie; Niall daje mi bluzkę; ubieram się; wychodzę. Coś mi tu nie gra… Cholera, no tak! Niall został w mieszkaniu, ze Stellą! Rany Boskie….   
Nim się obejrzałam, stałam już przed Sweet Cookies. Dochodziła dziewiąta więc pchnęłam drzwi, gdyż byłam pewna, że Destiny czeka już w środku. Niestety były zamknięte.
Nie ma jej? Też zaspała?
Dobrze, że Des dała mi mój osobisty klucz do drzwi i mogłam spokojnie wejść do środka. Ogarnęłam się szybko i z pięciominutowym spóźnieniem otworzyłam kawiarnie.
Przez cały czas trwania mojej zmiany był duży ruch i ledwo się wyrabiałam, do tego strasznie bolała mnie głowa, którą zalewały myśli na temat tego co dzieje się w domu.
Przecież Stella nie zna Nialla. Ciekawe jak zareaguje na jego obecność. Oby niezbyt impulsywnie…  
Dziesięć minut przed końcem mojej zmiany do lokalu weszła Emily, dziewczyna z drugiej zmiany. Była zaskoczona nieobecnością Destiny tak samo jak ja.
Wreszcie wracałam do domu. Miałam ochotę położyć się na łóżku i spać do wieczora. Chciałam zadzwonić do Dasty, ale wczorajszego dnia nie wymieniłyśmy się numerami.
Przed drzwiami do mieszkania usłyszałam bardzo ożywione rozmowy. Troszkę się zdziwiłam, ale weszłam do mieszkania. W progu doszły do moich uszu śmiechy kilku osób. Weszłam do salonu, a moje oczy omal nie wyleciały mi z orbit. W salonie siedzieli wszyscy chłopacy z One Direction, a towarzyszyła im Stella. Moja współlokatorka, jak i pozostali była w wyśmienitym humorze.
- Oooo, Billi, fajnie, że jesteś.- jako pierwszy zauważył mnie Louis. Po nim wszyscy powiedzieli mi tylko „hej” i wrócili do rozmowy. Przysiadłam do nich zaczęłam się wsłuchiwać w treść rozmowy. Stella opowiadała chłopakom jakieś przeżycia ze swoich ubiegłych wakacji. Nie interesowało mnie to zbytnio, a że byłam strasznie głodna, poszłam do kuchni. Niestety świeciło w niej pustkami.
- Stella, nie zrobiłaś zakupów? – zapytałam kiedy już wryłam do salonu.
- Wybacz, nie było czasu.-odpowiedziała.
- Aha… To jedliście coś dzisiaj?
- Zamówiliśmy w Nando’s. – wyjaśnił mi Niall.
- Stella, a ty nie masz dzisiaj na drugą zmianę? – przypomniałam sobie
- Tak, a co?
- Jeśli nie chcesz się spóźnić jak ja, to za max 5 minut powinnaś wyjść.- wskazałam na zegarek.
- O matko!- blondynka szybko poderwała się z miejsca i pędem wleciała do swojego pokoju. Po dwóch minutach trzasnęła drzwiami, a ja zostałam z Liamem, Louisem, Niallem, Zaynem i Harrym sama.
- Co wy tu robicie? Bo Niall to wiem- spytałam w końcu.
- Niall zadzwonił do nas i powiedział żebyśmy wpadli, no to jesteśmy.- wyjaśnił krótko Harry.- Ach, gratulujemy Ci pracy. Macie tam pyszne espresso.
- Yhm, zwłaszcza na spodniach. – zaśmiałam się – ale dzięki.
- To co robimy? – zapytał Zayn – Jakieś pomysły?
- Miałbym pewien pomysł…- powiedział Louis.
- Jaki? – zapytaliśmy wszyscy równocześnie.

____________________________________________________________


Na początku pragnę wszystkich przeprosić za długi okres oczekiwania! :(
Nie mogłam się jakoś zebrać do pisania.
Ale wracając do rozdziału:
Nie jestem pewna jak mi wyszedł... 
Znowu pisany na raty, no ale w wakacje tak mi jakoś pisanie nie idzie
Nie wiem już zbytnio co napisać dlatego chcę was tylko pozdrowić i życzyć udanego wakacyjnego sierpnia i jakbym nie zdążyła nic dodać to i rozpoczecia roku szkolnego! xD