środa, 29 kwietnia 2015

Epilog

Od tamtej pory minęło pół roku.

Był to najlepszy, a zarazem najgorszy okres w moim życiu.

Jestem teraz w oficjalnym związku  z Niallem Horanem.

Jak tak teraz o tym myślę, to brzmi dość dziwnie...

Ale taka jest prawda.

Stella tworzy nadal szczęśliwy związek z Jake'm, A Destiny, ku mojemu zdziwieniu, z Harry'm.

Nie wszystko jest jednak tak pięknie. Trasa chłopaków, a do tego Zayn opuścił zespół.

Wszyscy przeżyliśmy niemały szok.

Jednak nadal utrzymujemy wszyscy z nim kontakt.

Do tego Louis rozstał się z Eleanor.

Cóż. Ten okres nie należał do najlepszych. Jeszcze ostatnimi czasy dla mnie...

Staramy się jednak wszyscy wyjść powoli na prostą.

I chyba idzie to w dobrym kierunku.

Dzisiaj Niall zaprosił mnie na romantyczną kolację.

Powiedział, że chodzi o coś bardzo ważnego.

Ja też mam dla niego niespodziankę.

Jeżeli rzeczywiście jest taki, jak to w biografiach go opisują, to jestem spokojna.

Dobra, lecę się szykować!

Bo mój kochany Irlandczyk będzie się złościł, że jak typowa kobieta stroję się, Bóg wie ile.

Poznaliście moją historię.

Historię Billi Rowland, która poznała osobiście One Direction.

Jak widać, Wszystko Się Może Zdarzyć!


___________________________

I takim oto akcentem kończę tą historię :3
Możecie same dopowiedzieć własne zakończenie. :>
Wiem, że w kwestii epilogu mogłam się lepiej postarać, ale wyszło jak wyszło.

To koniec tej historii, ale zapraszam was na Better Late Than Never, którego jestem współautorką i jest tam już 17 rozdziałów, a w najbliższym czasie pojawi się kolejny :D

Pozdrowionka xx

P.S. Chciałabym, aby każda czytelniczka, która wytrwała do końca, zostawiła po sobie ślad <3

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 20

Po otrzymaniu wypisu chłopaki pojechali odwieść naszego poszkodowanego do domu, podczas gdy ja wróciłam do swojego mieszkania, gdzie Stella zasypała mnie pytaniami i wyrzutami. Ja jednak zbyłam ją tym, że nie czuję się najlepiej i poszłam do siebie. Nim wysiadłam z auta, Niall szepnął mi na ucho "Ja im nie odpuszczę"


Niall szybko wrócił do pełnej sprawności. Nie powiem, nie obyło się u mnie bez kłopotów. Po dwóch dniach od całego zajścia dostałam niezłą reprymendę od Arthura. To wszystko było dla mnie gorsze niż chore.
- Billi! Halo, żyjemy! - Stella pomachała mi gazetą przed oczami. 
- Och, wybacz. Zamyśliłam się.
- Coraz częściej się zamyślasz Bill. Widzę, że coś jest nie tak. Coś z Niallem? Chodzi o Gwen? Znowu truła Ci dupę? - na to ostatnie pytanie nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Spojrzałam na przyjaciółkę, a po chwili obie śmiałyśmy się w najlepsze. 
Dziewczyna nie doczekała się odpowiedzi, ponieważ do drzwi zadzwonił dzwonek. Wstałam żeby otworzyć. Ucieszyłam się widząc w progu Horana. Bez słowa rzuciłam się mu na szyję. 
- Cześć kochanie. Tęskniłem. - blondyn dał mi buziaka. 
- Ja też skarbie. - uśmiechnęłam się szeroko. 
Weszliśmy do salonu, gdzie Stell zdążyła się rozłożyć na kanapie. 
- Cześć? - Niall był lekko zakłopotany chociaż sama nie wiem czemu. 
- O, hej Niall. - otworzyłam szerzej oczy. Normalnie Carter zaczęłaby panikować, piszczeć i dostawałaby palpitacji serca; a tu co? Jak gdyby nigdy nic mówi "hej" i olewa sprawę. Przewróciłam oczami i pociągnęłam Niallera do aneksu kuchennego.
- Co Cię do mnie sprowadza? - spytałam stawiając na stole dwie szklanki soku jabłkowego. 
- Mam plan. - Błękitne oczy chłopaka, aż świeciły się z ekscytacji. Widząc moje pytające spojrzenie kontynuował: - Wiem jak załatwić Arthura i tą jego Gwen. - przewróciłam oczami.
- Niby jak? - westchnęłam i oparłam głowę na dłoni.
- Zaufaj mi.

- Niall, to się się nie uda! - mruknęłam kiedy schodziliśmy we trójkę po schodach. Plan Horana był tak niedorzeczny, że aż śmieszny.
- Ona ma rację. - Stella nie mogła powstrzymać śmiechu. Przed blokiem stał nowy SUV Nialla. Mojej uwadze nie umknął oczywiście Volkswagen Gwen. Ściągnęłam brwi i ciągle obserwując samochód blondynki zajęłam miejsce pasażera w pojeździe Irlandczyka. Stell usadowiła się z tylu i jak to miała w zwyczaju oparła głowę na jednym z przednich zagłówków.
- Stello, zapnij proszę pasy. - zachichotał Niall przekręcając kluczyk w stacyjce. - Więc tak jak mówiłem, wysadzę Cię przy Sweet Cookies i schowamy się gdzieś za zakrętem.
- Ale Niall. - uderzyłam głową o zagłówek. - Skąd możesz wiedzieć, że Gwen wejdzie do środka, przyjedzie Arthur i tak dalej?
- Oj Billi, Billi... Czy Ty słuchałaś mnie uważnie? - spojrzał na mnie ze słodką minką. Rzeczywiście, nie przykładałam większej uwagi do tego co mówił Niall. - No to powiem Ci jeszcze raz. Zatrzymamy ją w kawiarni, przyciśniemy i powie nam gdzie mają bazę.
- Ty się chyba naoglądałeś tanich filmów sensacyjnych. - zaśmiałyśmy się ze Stellą. Blondyn udał urażonego i skupił się na drodze. Moja przyjaciółka zajęła się swoją komórką, a ja oparłam głowę o zimną szybę. Droga dłużyła się w nieskończoność.
- Jesteśmy. - oznajmił po jakimś czasie cicho Niall, wyrywając mnie z zamyślenia. Odpięłam pas i bez słowa wysiadłam z auta. Nie obchodziło mnie czy plan się powiedzie, czy nie. Chciałam mieć to po prostu z głowy. W kawiarni zauważyłam Destiny i  pan Higgins. Mogłam się domyślić, że dostanę opieprz za niewstawianie się od dwóch tygodni do pracy.
- Billi! Jak miło, że raczyłaś nas odwiedzić. - gorycz w głosie pana Henry'ego była silnie odczuwalna.
- Przepraszam. - tylko na tyle było mnie stać. W tym samym momencie drzwi kawiarenki znów się otworzyły. Przez myśl mi przeszło, że Niall miał rację, ale szybko odepchnęłam tą wizję. Jednak nieźle się zdziwiłam gdy usłyszałam za sobą głos:
- Nieładnie się tak chować, Rowland. - odwróciłam się i zobaczyłam Gwen we własnej osobie. Zamrugałam kilka razy, aby upewnić się, że to na 100% ona. Dzięki Niall!
Po chwili w lokalu pojawił się Horan ze Stellą. Blondynka ustawiła się przy drzwiach, zagradzając Gwen możliwość ucieczki.
- Teraz nam pięknie wyśpiewasz gdzie jest Twój szef. - niebieskooki uśmiechnął się złośliwie.

- To na pewno tu? - zapytałam niepewnie, kiedy samochód Gwen zatrzymał się przy jakiś starych magazynach na obrzeżach Londynu. Dziewczyna spopieliła mnie tylko wzrokiem i wysiadła z auta. Gestem ręki wskazała, że mam pójść w jej ślady. Wysiadłam i oparłam się o drzwi samochodu by złapać powietrze. Bałam się, ale ufałam Niallowi. Nie byłam jednak pewna, czy wszystko się uda. Gwen zaprowadziła mnie do wnętrza jednego z magazynów. Wyglądał na zadbany. Pomimo tego, że był tylko magazynem. W słabym świetle żarówki zauważyłam biurko, przy którym ktoś siedział.
- Przyprowadziłam ją. - mruknęła blondynka. Postać przy biurku wstała i zbliżyła się do nas. Arthur.
- Miło Cię widzieć Billi. - uśmiechnął się w moją stronę. W kącikach oczu i ust pojawiły mu się zmarszczki. - Szkoda tylko, że nie byłaś wobec mnie posłuszna. - warknął po czym wymierzył mi policzek. Siła uderzenia była tak duża, że padłam na ziemię. Niall, pośpiesz się! Nagle moje ciało przeszył ogromny ból, spowodowany kopnięciem w brzuch. Zaczęłam się szamotać.
Po chwili usłyszałam głośny trzask i wystrzał. Do magazynu wparowało kilkanaście osób. Policja... Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Mimo ogromnego bólu, podniosłam się. wzrokiem odszukałam Nialla. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, chłopak podbiegł do mnie po czym przytulił mnie mocno i pocałował. Poczułam się bezpiecznie. Przy nim. Reszta się już nie liczyła. Tylko ja i on.

___________________________

Hejka kochani!
Wiem, że nie dodawałam nic już od dłuższego czasu, ale zajęłam się szkołą, itd..
Jak wam się podobał rozdział?
Tak, wiem, że nudny jak flaki z olejem.
Nie na to zasłużyliście po takiej przerwie. :(
To już ostatni rozdział opowiadania! 
Przed nami już tylko Epilog, który postaram się dodać tak szybko jak tylko się da :)
Liczę na waszą opinie <3
Pozdrowionka xx

wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 19

"Panującą ciszę przerwał mój pisk. To było to czego się obawiałam. To moja wina! 
- Chodź tutaj. - Louis mocno mnie przytulił. Czułam jak moje łzy kapią na jego koszulę.
- To przeze mnie. - wyszlochałam nadal wtulona w koszulę Louisa.
- Jedziemy do szpitala. - oświadczył poważnym lecz drżącym głosem Harry."

Wbiegliśmy do szpitala jak poparzeni. Każde z nas było w fatalnym stanie. Liamowi trzęsły się ręce, Zayn cały czas chodził w kółko, Harry chował twarz w dłoniach, a Louis trzymał mnie mocno w ramionach. Byłam cała roztrzęsiona, cały czas zanosiłam się płaczem. Na szpitalnym korytarzu nie było nikogo poza nami. Od czasu do czasu jakiś dziennikarz próbował dostać się do nas, lecz ochroniarze zawsze interweniowali w porę. Po jakiś dwóch godzinach bezczynnego i cholernie nerwowego czekania, przyszedł do nas lekarz. Mężczyzna w białym kitlu zmierzył mnie dokładnie wzrokiem. Rozpoznałam go. To właśnie ten sam lekarz zajmował się mną gdy trafiłam do szpitala w urodziny Nialla. Ale nie było czasu na sentymenty. Liczył się wtedy tylko i wyłącznie mój ukochany.
- Co z nim? - Liam jako pierwszy zebrał się na odwagę zapytać. Chyba każdy z nas był strasznie ciekawy, ale zarazem bał się tego co może odpowiedzieć lekarz.
- Nie jesteście rodziną pana Horana... - widziałam, że Lou chce już coś powiedzieć, ale doktor nie zważając na to kontynuował: - ale jako jego bliskim przyjaciołom mogę wam powiedzieć, że wyjdzie z tego. wypadek nie był aż tak groźny jak wyglądał. Chłopak miał dużo szczęścia, że zapiął pasy.
- Ale jak doszło do wypadku? - Tak Harry... Lekarz na pewno będzie to wiedział...
- To już nie do mnie te pytania. Tym zajmuje się policja. - lekarz uśmiechnął się blado, nie spuszczając oka ze mnie. Czyżby mnie jeszcze pamiętał? W sumie... Byłam tu nie tak dawno... - A pani, panno Rowland? Widzę, że amnezja wsteczna pani przeszła.
- Prawdę mówiąc, pamięć wróciła mi bardzo nagle. - wydukałam ocierając pozostałe łzy z policzka.
- Muszę panią poprosić na badania. - mężczyzna wyciągnął rękę w moją stronę. Spojrzałam przepraszająco na chłopaków i poszłam do gabinetu.

Po dokładnym przebadaniu opuściłam pomieszczenie. Szybko odnalazłam moich towarzyszy. Brakowało tylko Zayna.
- Gdzie jest Malik? - spytałam, zajmując miejsce obok Harry'ego. Loczek patrzył tępym wzrokiem w ścianę. Louis kręcił się w tę i z powrotem, a Liam, oparty o ścianę,  popijał wodę.
- Rozmawia z Perrie. Dziewczyna serio się przejęła. - krótko i zwięźle wytłumaczył mi Lou. - A jak Twoje badanie?
- A... Nieważne. - wzruszyłam ramionami i skupiłam swój wzrok na plakacie zdobiącym ścianę po drugiej stronie korytarza. Niestety, moje oczy zaczęły się powoli schodzić, stawałam się senna. Oparłam się więc o ramię Harry'ego i usnęłam.

- Ej, obudź się. - Loczek szturchnął mnie w ramię. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na niego. Był weselszy. Czyżby wiedział coś nowego o Niallu? Zerwałam się z miejsca i rozejrzałam nerwowo. Zayn przyglądał mi się z rozbawieniem. Najwyraźniej wyglądałam bardzo śmiesznie, bo po chwili wszyscy zaczęli chichotać.
- Spokojnie Billi. - Liam położył dłoń na moim ramieniu. - Nic się przez czas Twojej drzemki zbytnio nie wydarzyło. Wiemy tylko, że Niall się już obudził i ma złamaną rękę.
- I Ty to nazywasz niczym? - wytrzeszczyłam oczy w stronę Payne'a. Prychnęłam i zaczęłam rozglądać się za jakimś lekarzem, ale przechodzące pielęgniarki nie potrafiły, a raczej nie mogły mi pomóc. Gdy w końcu na horyzoncie pojawił się ten sam mężczyzna, który przekazywał nam wszystkie informacje, ucieszyłam się jak małe dziecko. Lekarza chyba lekko wystraszyła moja euforia bo zwolnił kroku i zajrzał w papiery.
- Ym... Mogę poprosić kogoś najstarszego i najodpowiedzialniejszego? - wszyscy spojrzeliśmy na Louisa i wybuchnęliśmy śmiechem. Chłopak jednak wypiął dumnie pierś i podszedł do doktor, po czym odeszli na bok na słowo.
Kiedy skończyli rozmawiać, Tomlinson wrócił uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Możemy zajrzeć do Nialla! - oznajmił niebieskooki z zadowoleniem. Aż pisnęłam z radości. Po chwili jednak zamilkłam. Przeze mnie tu jest. Przeze mnie ma złamaną rękę. Ja się cieszę, a może on nie chce mnie widzieć... - Bill, co się stało?
- Nic, nic. - westchnęłam ciężko. - Idziemy do niego? - chłopaki skinęli tylko głowami i ruszyliśmy w poszukiwaniu sali Niallera.
Okazało się, że jest w sali nr. 347. Chłopaki wparowali do środka, podczas gdy ja nieśmiało stawiałam nogę za nogą.
- Jak się czujesz, Niall? - spytał z troską Liam. Blondyn siedział wtenczas na łóżku, patrząc na gips, na swojej prawej ręce. Powoli podniósł głowę i spojrzał na przyjaciół.
- Bywało gorzej. - uśmiechnął się do nas blado. - B..Billi? - jego senne spojrzenie skupiło się na mnie.
- Wybacz mi Niall... - po moich policzkach znów popłynęły łzy. - To moja wina...
- Wcale nie.- spojrzałam pytająco na Irlandczyka. - Wyszedłem w domu żeby zaczerpnąć powietrza. Pomyślałem, że się przejadę. Kiedy miałem już wracać, na drogę wyleciał mi kot. Spanikowałem i.. uderzyłem w to drzewo...
- Rany, Niall. - rozkleiłam się zupełnie i wtuliłam się w Horana.

Siedzieliśmy jeszcze przez pół godziny czekając na wypis.
Samochód, którym jechał Niall był doszczętnie zniszczony. To cud, że chłopak wyszedł z tego tylko ze złamaną ręką.
Po otrzymaniu wypisu chłopaki pojechali odwieść naszego poszkodowanego do domu, podczas gdy ja wróciłam do swojego mieszkania, gdzie Stella zasypała mnie pytaniami i wyrzutami. Ja jednak zbyłam ją tym, że nie czuję się najlepiej i poszłam do siebie. Nim wysiadłam z auta, Niall szepnął mi na ucho "Ja im nie odpuszczę"

________________________________

A oto i rozdział 19!
Opowiadanie chyli się ku końcowi :D
Jak je teraz oceniacie? Na początku były i pochlebne komentarze, jak i cała masa hejtów.. 
Wyraźcie, proszę, swoją opinię w komentarzach :)
Chciałabym wiedzieć jak oceniacie całokształt fabuły opowiadania xD
Pozdrowionka xx

środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 18

"- A jak ona wygląda? - Irlandczyk ścisnął moje dłonie. Widziałam, że się tym przejął.
- Blondynka, przeważnie w kremowym płaszczu... - wytężyłam swoją pamięć, aby jak najdokładniej sobie wyobrazić wygląd mojej prześladowczyni. 
- To ona Ci to zrobiła! To ją widziałem nad Tobą wtedy, w moje urodziny! Ja tego tak nie zostawię! - Chłopak wyszedł z pokoju, a ja zostałam sama przy stole. Po chwili usłyszałam trzaskanie drzwi. Żeby nie zrobił nic głupiego..."

Nie wiedziałam zbytnio co z sobą począć. Siedziałam w domu Nialla, sama, przy pustym stole. Moje myśli błądziły wokół tego, co planuje blondyn. Wybiegł z domu, bez słowa, wściekły do granic możliwości. To było dla mnie mega dziwne i niezrozumiałe.
Czemu on się tak wściekł? O co chodziło z Gwen? Ona mnie tak urządziła? Ugh... To pojebane...
Moje dziwaczne rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Z dozą nieśmiałości podeszłam do przedpokoju by spojrzeć kto przyszedł. Niestety, szyba przy drzwiach była wykonana z mlecznego szkła przez co nie mogłam na oko stwierdzić któż to się tak natarczywie dobija. Niechętnie chwyciłam za klamkę i otworzyłam. Głośno wypuściłam powietrze gdy tajemniczym gościem okazał się Liam.
- Billi? Co Ty tu robisz? - moja obecność najwyraźniej bardzo go zaskoczyła. W sumie na jego miejscu zachowałabym się podobnie.
- Ym... Cz-cześć Li-Liam... - Cholera! czemu ja się jąkam?! - Jakoś tak się złożyło, że tu nocowałam. - starałam się uśmiechnąć, ale na mojej twarzy pojawił się tylko denny grymas.
- Ale przecież... - chłopak uniósł lekko palec do góry, lecz za chwilę go opuścił i zrobił kapitulującą minę, - A z resztą już nieważne. Gdzie do jasnej anielki jest Niall?! Piętnaście minut temu zaczęła się próba, a tego lowelasa nadal nie ma! - poirytowany Payne wparował do posiadłości Nialla.
- Wybacz mi Liam, ale nie mam pojęcia gdzie jest Nialler. - rozłożyłam bezradnie ręce. Brązowooki, który jak dotąd nie był zainteresowany moją osobą, spojrzał na mnie ze zdumieniem. - Zostawił mnie tu i gdzieś wyszedł.
- To... czekaj. Zadzwonię do niego. - Szatyn wyjął z kieszeni telefon i wybrał wyszukał w kontaktach numeru, jak się domyślam, zaginionego Irlandczyka. Chwila ciszy. - Cholera! Nie odbiera. Ugh... Co za człowiek. Mówił coś na temat swojego wyjścia?
- Nie. Mogę Ci tylko powiedzieć tylko tyle, że był wkurzony tak jak Ty.
- Może pojechał na próbę i się z nim minąłem. - Westchnął Payne. Rozejrzał się jeszcze po mieszkaniu i znów skupił spojrzenie na mnie. - Chodź ze mną. Pojedziemy i zobaczymy czy nasz Niall jest na miejscu.
- A jak zamkniemy dom? - Spytałam lekko osłupiała.
- Och, Billi. Nasz Niall lubi zapominać gdzie ma różne rzeczy, dlatego zawsze nam mówi w jakich skrytkach przechowuje takie drobiazgi jak kluce. - Liam z uśmiechem otworzył jakąś szafeczkę, która kryła się niezauważenia za kurtkami. Po chwili opuściliśmy dom Horana i ruszyliśmy w stronę auta szatyna.
- Ym... Liam? - szeptem zaczepiłam mojego towarzysza. - Tamten facet się na nas gapi.
- Nie zwracaj na niego uwagi. To tylko reporter szukający sensacji. - głos chłopaka nie okazywał żadnego, nawet najmniejszego przejęcia.
Wsiedliśmy do samochodu Liama i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. Pomyślałam, że dobrze będzie jeśli napiszę do Stelli, aby się mną nie przejmowała. Sięgnęłam do kieszeni po komórkę. Niech to szlag! Rozładowana...
Jechaliśmy gdzieś z pół godziny. Pewnie byłoby szybciej gdyby nie standardowy londyński korek.
Szliśmy po płycie O2 Areny w kierunku czegoś co zapewne za kilka godzin będzie sceną, a następnego dnia miejscem kolejnych wygłupów chłopaków.
- Miałeś przyprowadzić Nialla, a nie Billi. - zaśmiał się Zayn, gdy byliśmy już blisko trójki wesołych chłopaków z zespołu. - Zaraz... Billi?!
- Nialla nie było, za to zastałem u niego w domu naszą małą Billi. - Liam poczochrał mnie po włosach. - A jego tu nie ma?! - wszyscy się spięliśmy. Gdzie on jest do cholery?! A jeśli... Moją głowę ogarnęły dziwne myśli.
- Przed wyjściem opowiedziałam mu całą historie.. - zaczęłam gadać bardziej do siebie. - O Gwen, Arthurze.. Wkurzył się...
- Co? Niall? - spytał Harry.
- Um.. Co? - wyrwałam się z transu.
- Gadałaś o jakiejś historii, Gwen, coś tam, coś tam... - Louis spojrzał na mnie pytająco.
- No bo... - zaczęłam wszystko od nowa. Drugi raz tego samego dnia opowiadałam moją jakże interesującą historię na temat Arthura i jego układu. - ... I wtedy Niall powiedział, że to właśnie ta Gwen mnie tak załatwiła i wściekły wręcz wybiegł z domu.
- O szlag... - Zayn podrapał się po karku. Każdy z chłopaków miał inną minę. Liam stał zamyślony, Harry patrzył na mnie jakby myślał, że jeszcze coś dodam, a Louis rozglądał się dookoła z wyraźnym niepokojem.
- Chłopaki!  usłyszeliśmy nerwowe wołanie. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę biegnącego do nas mężczyzny. Paul wyglądał na jeszcze bardziej przerażonego niż my.
- Spokojnie Paul. Co się stało? - Malik miał bardzo spokojną minę, ale cały dygotał. W sumie nikt z nas nie był opanowany. Każdy dygotał z nieznanego przerażenia. Wszyscy martwili się o Horana. Obawialiśmy się tego co mogło się z nim dziać.
- Musicie to zobaczyć. - Paul, który złapał oddech ruszył w drogę powrotną.
Zwartą grupą udaliśmy się w ślad za nim. Kiedy tylko próbowaliśmy podpytać faceta o co chodzi, ten zbywał nas i mówił, że chodzi o Nialla. Z każdym kolejnym krokiem żołądek podskakiwał mi do gardła.
W końcu weszliśmy do małego pomieszczenia, w którym cała ekipa organizacyjna otaczała mały telewizor. I nam udało się dopchać do ekranu. Na czerwonym pasku widniał wielki napis
"NIALL HORAN MIAŁ WYPADEK"
Panującą ciszę przerwał mój pisk. To było to czego się obawiałam. To moja wina! 
- Chodź tutaj. - Louis mocno mnie przytulił. Czułam jak moje łzy kapią na jego koszulę.
- To przeze mnie. - wyszlochałam nadal wtulona w koszulę Louisa.
- Jedziemy do szpitala. - oświadczył poważnym lecz drżącym głosem Harry.

_____________________________________

Oto i 18 rozdział!
Dziękuję za ponad 4 tysiące wyświetleń <3
Dodałam spis rozdziałów, dzięki czemu możecie się dowiedzieć się ile jeszcze rozdziałów zostało do końca xD
Sorki, że zrobiłam tu taką dramę, ale ten wypadek Nialla należy do fabuły...
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie...
Pozdrowionka xx