Rozdział dedykowany Sandrze z racji jej urodzin *.*
Wszystkiego Najlepszego!!! <3 ( świetna data urodzin)
Ach, ta Stella... Reszta wieczoru zapowiadała mi się samotnie, dlatego włączyłam laptopa i zaczęłam surfować po sieci. Na Twitterze natrafiłam na słodkiego Twitta Nialla:
"Chyba się zakochałem!"
Automatycznie się uśmiechnęłam.Nagle jednak ktoś zadzwonił do drzwi. Pobiegłam otworzyć. W progu stała blondynka w niebieskiej chustce i beżowym płaszczu.
Dziewczyna skanowała mnie dokładnie wzrokiem:
- Ym... O co chodzi?- spytałam w końcu.
- Jestem Gwen.- uśmiechnęła się lekko.- mój szef chce się z tobą jutro widzieć.
- Szef?- zatkało mnie.- Ale, o co chodzi?
- Nie bądź niecierpliwa. Wszystkiego dowiesz się jutro.- już miała schodzić gdy nagle zatrzymała się i odwróciła w moją stronę- I nie mów nikomu, że tu byłam, okej?- w odpowiedzi tylko skinęłam głową - No i bardzo dobrze.
Poszła, a ja z tępym wyrazem twarzy wróciłam do domu.
Czyli facet z galerii i parkingu to jej szef? Ale czego on ode mnie chce?- biłam się z myślami.
Po jakiś dwudziestu minutach do domu przyszła wróciła rozpromieniona Stella. Mój widok bardzo ją zaskoczył. Nie obyło się bez zredagowania jej całego wyjścia. Słuchała wszystkiego z uśmiechem na twarzy. Postanowiłam nie opowiadać jej o Gwen i jej szefie. Nie chciałam żeby się martwiła, a poza tym Gwen prosiła mnie o dyskrecję,
~*~
Strasznie nie chciałam iść do pracy. Rano otrzymałam SMS'a od zastrzeżonego numeru, że mam spotkać się z szefem Gwen po mojej pracy w Holland Park. To jeszcze bardziej odbierało mi chęć do życia.
W pracy - ku mojemu zaskoczeniu - spotkałam Destiny. Gdy tylko zobaczyłam ją na zapleczu, po prostu rzuciłam jej się na szyję. Dziewczyna była w lekkim szoku. Przyjrzałam jej się dokładnie. Moją uwagę przykuło to, że miała na sobie bluzkę z długim rękawem, chociaż dzień był naprawdę ciepły.
- Wszystko okej?- spytała w końcu.
- Taaak, tylko dlaczego tak ciepło się ubrałaś? Dzisiaj zapowiada się, że będzie niezły upał, a tutaj klima trochę szwankuje. - Des uśmiechnęła się tylko.
- Jestem zmarzluch także mi to nie przeszkadza.
- No, czy ja wiem...
- Daj już spokój - Po raz pierwszy Destiny podniosła na mnie głos. Troszkę się zdziwiłam, a na mojej twarzy pojawił się grymas zaskoczenia.
Dzień pracy minął nam bardzo szybko (na moje nieszczęście). Byłam zawiedziona bo chciałam pogadać jeszcze z Destiny. Coraz więcej mówiła, ale unikała tematu szpitala. W mojej głowie zapaliło się światełko nadziei, że może zdobędę jej zaufanie.
Teraz szłam nerwowym krokiem w stronę miejsca spotkania. Czułam jak stres zżera mnie od środka. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni jeansów i spojrzałam na ekran. Widniał na nim napis: "Niall". Bez wahania odebrałam.
- Cześć Billi- powitał mnie jego głos - Jak tam Ci noc minęła?
- Hej Niall. W porządku, żadnych przygód - okey, skłamałam- A u Ciebie?
- No wszystko byłoby w porządku gdyby nie chłopaki i ich ciekawość. Miałbym do Ciebie, a raczej do Was, sprawę.
- Do nas? - spytałam zaskoczona.
- Tak, W sensie do Ciebie i Stelli.
- Ach, jasne. O co chodzi?
- Chodzi mi o pomoc w przygotowaniu urodzin Liama.- No tak! Przecież to za tydzień!
- Jasne! Stella na pewno się zgodzi- powiedziałam z uśmiechem.
- To cieszę się. Musimy się spotkać i wszystko obgadać. Więc może zadzwonię jeszcze w tej sprawie do Ciebie, co Ty na to?
- Okej. A, i fajny Tweet - chłopak po drugiej stronie zaśmiał się, a ja poczułam rumieńce na twarzy.
- Muszę kończyć, zaraz zaczynamy nagrania. Pa!
- Pa... - rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jestem już w parku. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe.
*Oczami Destiny*
- Chciałabym wszystko jej powiedzieć, ale czy mogę jej zaufać? Prawie jej nie znam, ale widzę, że rzeczywiście się o mnie martwi. Dzisiaj w kawiarni przytuliła mnie co było troszkę dziwne.
- Czyli musiała rzeczywiście się martwić. - Ryan siedział w swoim fotelu i notował coś w papierach. Ryan jest moim psychologiem. Chodzę do niego odkąd to wszystko się zaczęło. Odkąd zaczęłam się ciąć. Czyli będzie już jakieś 8 miesięcy. Kilka razy byłam już w szpitalu, np. ostatnio. Trochę przesadziłam i uszkodziłam żyłę przez co straciłam przytomność. Nie wiem co by to było gdyby nie mama. - Destiny, co się stało? Przecież było już dobrze. Przez trzy tygodnie już się nie cięłaś. Dlaczego to znów zrobiłaś?
- Wiem, że robię źle, ale to jest silniejsze ode mnie.
- Ale co tym razem cię do tego zmusiło?- nie dawał za wygraną.
- Poczułam odrzucenie. Chciałam pogadać z takimi dwoma chłopakami, ale oni mnie olali. To było okropne, być odrzuconym... - no i powiedziałam to czego nie chciałam, Ten facet był jak hiena. Zawsze wycisnął ode mnie to czego nie chciałam w danej chwili powiedzieć.
- To przez każdego chłopaka, który Ci nie odpowie na pytanie będziesz sięgać po żyletkę?! Takie jest Twoje rozwiązanie?!- I znowu wybuchowe kazanie, a ja znowu je olałam.
- Po pierwsze omi nie byli byle jacy, a po drugie, możemy już kończyć? Nie czuję się na siłach.
- Jak wolisz. Ale przyjdź do mnie w przyszłym tygodniu, rozumiesz? - zawsze działa.
- Rozumiem. Do widzenia.
- Do widzenia Destiny. I nie rób głupot. - Stała formułka "I nie rób głupot"... Ryan to dobry facet, ale trochę mnie wkurza. A jeszcze bardziej na nerwy działa mi fakt, że jest bardzo blisko z moją mamą i chyba mają się ku sobie, ale nie zamierzam wnikać w życie miłosne mamy.
Przed gabinetem siedziała właśnie moja rodzicielka i czytała jakieś pisemko dla kobiet.
- Romanse...- jęknęłam kiedy spojrzałam na okładkę.
- Coś Ci się nie podoba? A tak w ogóle, jak tam sesja z panem Petersonem?
- Jak zawsze - stwierdziłam krótko.
- Aha, czyli znowu Cię opieprzył?
- Jak Ty mnie mamo dobrze znasz..- przytuliłam ją. - Idziemy?
Kobieta wstała i poszłyśmy w stronę auta.
- I za co ja płacę....- westchnęła cicho mama, a ja tylko zachichotałam pod nosem.
________________________________________________________________________________
I oto mamy 10 rozdział, czyli w sumie połowę bloga.
Jest mi miło, że to czytacie i zaglądacie tutaj <3
Liczę na komentarze bo one naprawdę motywują mnie do pisania.
Znalazła się tutaj perspektywa Destiny. Nie wiem czy dobrze mi wyszła, ale mam nadzieję, że się wam spodoba.
Ciekawi co będzie dalej?
Okaże się wkrótce ^.^
A z racji tego, że nasz Nialler ma dzisiaj swoje 21 urodziny składam mu najlepsze życzenia:
- wytrwałości z pozostałymi chłopakami z zespołu
- większej ilości Nando's
- wspaniałej dziewczyny (kto mnie zna ten wie o co chodzi)
- i tego, aby pozostał tym samym wspaniałym Niallem, którym jest <3
Pozdrowionka x
"Kto mnie zna ten wie o co chodzi'' ^.^- hahaha też cię kocham <33 :D /anonimowy anonim xD
OdpowiedzUsuńBoski czwjam na next
OdpowiedzUsuń