wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 15

Po trzech dniach obserwacji wypisali mnie ze szpitala. Rodzice zawieźli mnie do jakiegoś mieszkania. Rzeczywiście, mieszkałam z tą Stellą. Pokazała mi mój mały pokój. Wszystko wyglądało normalnie. Lecz ja nie byłam normalna. Wszystko było mi obce, czułam się potwornie. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać z głową schowaną w poduszkę. 

Moje łkanie przerwało skrzypniecie drzwi. Podniosłam niechętnie głowę i spojrzałam w tamtą stronę. Moja współlokatorka, a zarazem podobno moja przyjaciółka stała ze słodkim różowym kubkiem w łatki. Podeszła do biurka, postawiła naczynie i usiadła na fotelu.

Pewnie chce ze mną pogadać...- podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam wyczekująco na blondynkę.
- To Twój ulubiony kubek. - wskazała palcem na szkliwo, które przed chwilą przyniosła.- Nic nie pamiętasz? Zupełnie? - Widziałam jak ciężko słowa przechodzą jej przez gardło.
- Tylko to co się działo w szpitalu. - spojrzałam na ścianę, na której wisiały jakieś zdjęcia, chociaż w sumie to nie były zdjęcia. To były plakaty, masa plakatów. Wstałam z łóżka i podeszłam do ściany. Na każdym plakacie była piątka jakiś uśmiechniętych chłopaków, a w różnych punktach widniały napisy "One Direction".
- Kto to? - zapytałam. Stela parsknęła śmiechem, lecz po chwili się uspokoiła.
- Taki zespół. Uwielbiasz ich. I w sumie ich znasz. A ten blondynek jest dla Ciebie chyba kimś bliższym niż znajomym. - puściła do mnie oczko. Zaśmiałam się żałośnie.
- A nie wiesz co robiłam tego dnia kiedy... kiedy to się stało? - zapytałam z wyczuwalnym rozżaleniem z głosie.
- Wiem tylko tyle, że pojechałaś z Destiny na urodziny, właśnie tego blondyna. - wskazała na chłopaka na jednym z kilku pojedynczych plakatów. Miał niebieskie oczy i szeroki uśmiech na twarzy. Sama nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- A Destiny? Kto to? - zapytałam po chwili namysłu.
- Ach, wybacz! - dziewczyna pacnęła się w czoło. - Destiny to bardziej Twoja znajoma. Pracujecie razem w kawiarni.
- To ja mam pracę?! - byłam zaskoczona.
- Taaak, pracujesz od niedawna. Mogę Cię tam zabrać jeśli chcesz. - wstała i uśmiechnęła się promiennie.
- Jasne, chętnie. Tylko... Pozwól, że się przebiorę. - Stella tylko przytaknęła i wyszła z pokoju pozostawiając mnie samą.
Zajrzałam do dużej szafy i zaczęłam pomału wszystko przeglądać. Doszłam do wniosku, że mam dużo T-shirtów i trampek. Chwyciłam jakieś przypadkowe rzeczy i podeszłam do drugich drzwi w moim pokoju. Uchyliłam je, a moim oczom ukazała się mała łazieneczka. Przebrałam się, poprawiłam włosy i wyszłam. 
Udałam się do kuchni i rozejrzałam po mieszkaniu
Wszystko było niby ładne, ale jakoś dziwnie obce.
Spojrzałam na Stellę, która właśnie wyszła ze swojego pokoju. 
- To idziemy? - zapytała z uśmiechem.
- Chodźmy. - uniosłam lekko kąciki ust.
- Ale jeśli nie chcesz to możemy zostać.
- Nie... Im dłużej tu siedzę tym jeszcze bardziej dziwnie się czuję. 

Wyszłyśmy z naszego bloku na dwór. Chłodny wiatr delikatnie smyrał mnie po szyi. Stella zaczęła mnie prowadzić w nieznanym kierunku. Wytężałam swój umysł, aby cokolwiek sobie przypomnieć. Niestety w mojej głowie panowała grobowa cisza. Szłam i patrzyłam na ludzi przechodzących obok mnie. Wszyscy mieli w swoich głowach pełno wspomnień, wesołych smutnych, a ja? Co ja miałam? Pamiętałam tylko moje łzy ze szpitala, moich rodziców, Calluma i Stellę. To był cały mój dobytek.

Zatrzymałyśmy się przed wejściem do lokalu o miłej nazwie  Sweet Cookies.  Stell pchnęła drzwi i weszłyśmy do środka. Nie było niemal nikogo oprócz drobnej blondynki stojącej przy blacie. Na nasz widok bardzo się ucieszyła i podleciała rzucając mi się na szyję.
- Hej Billi! Jak się czujesz? - piszczała cały czas mnie ściskając.
- Um...Dusisz... - jęknęłam i dziewczyna mnie puściła. Wzięłam głęboki oddech.
- Wybacz, poniosło mnie  trochę. Ale ostatnio jestem taka szczęśliwa... - blondyneczka zakręciła się dokoła unosząc głowę do góry.
- Ja jakoś nie bardzo. - burknęłam i ruszyłam w stronę blatu i kasy. Usłyszałam tylko jak Stella mówi tej drugiej dziewczynie, że mam amnezję, a ta głośno wstrzymała powietrze. Na samą myśl o mojej "przypadłości" przeszły mnie ciarki. 
- Ty jesteś pewnie Destiny. - powiedziałam beznamiętnie, obracając w palcach torebeczkę z cukrem. 
- Tak. - w Dasty nie było już tego entuzjazmu co na początku. 
Podeszłam do jednego ze stolików i usiadłam przy nim. Obie blondynki zaraz do mnie dołączyły. Jako pierwsza głos zabrała Destiny:
- Ty naprawdę...
- Tak, nic nie pamiętam. - nie pozwoliłam jej dokończyć. - Wkurzają mnie już takie pytania! Ile razy jeszcze będę tego słuchać?! - warknęłam po czym wstałam od stołu i wyszłam.

Szłam jakimś parkiem od czasu do czasu kopiąc jakiś napotkany kamyk.  W końcu znudzona łażeniem usiadłam na jednej z wolnych ławek. Było mi dość zimno dlatego skuliłam się lekko.
 Zamknęłam oczy i zaczęłam rozmyślać nad sensem mojej egzystencji na tym świecie. Traciłam nadzieję na to, że sobie coś przypomnę. Z minuty na minutę czułam się coraz bardziej przytłoczona. 
W pewnej chwili zorientowałam się, że ktoś przysiadła się do mnie i szturcha mnie w ramię. Leniwie podniosłam powieki i spojrzałam na chłopaka, który spoglądał na mnie z rozbawioną miną. Skądś go kojarzyłam, ale za cholerę nie mogłam skojarzyć skąd.
- Co? - spytałam niechętnie.
- Coś Ty taka jakaś skwaszona? - chłopaka bawił grymas, który wymalował się na mojej twarzy.
- Człowieku!- zerwałam się z ławki i stanęłam przed brunetem - Nawet nie wiem kim jesteś i czego ode mnie chcesz. Nie wiem czy się znamy, czy też próbujesz tylko mnie zaczepić! Sorry, ale oprócz ostatnich czterech dni nie pamiętam ze swojego życia nic, dlatego z łaski swojej przedstaw mi się chociaż. - Niebieskooki chłopak wytrzeszczył wzrok, lecz po chwili mrugnął impulsywnie i przemówił.
- Louis, mam na imię Louis. Ale czemu nic nie pamiętasz?
- Bo mam... amnezję... - opadłam znów obok Louisa na ławkę i schowałam głowę w dłonie.
- Ale to niemożliwe. Przecież ostatnio widzieliśmy się na urodzinach Nialla. Pięć... - przerwał na chwilę i wyliczył coś na palcach. - Tak, pięć dni temu. 
- Co działo się na tych urodzinach? - uniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka.
- Hm... Zbyt wiele nie pamiętam, ale przypominam sobie, że wpuściłem Ciebie i Destiny do domu. Potem gdzieś mi się zmyłaś, a potem... No tak! Potem dowiedziałem się, że jesteś w szpitalu.
- Dużo mi to nie daje. - westchnęłam i oparłam się na ławce.
- Ym, Billi? - Louis spojrzał na mnie.
- Tak? - próbowałam się nie trząść lecz cała dygotałam. Nie wiem czy z zimna, czy z nerw.
- Mogę Cię gdzieś zabrać? - zapytał słodkim głosikiem i z miną małego szczeniaczka.
- Okey. - mimowolnie się uśmiechnęłam. Chłopak wstał i podał mi rękę. Również się podniosłam i podałam mu dłoń. Louis od razu zaczął gdzieś biec. Nie interesowało mnie gdzie. Chciałam uciec od normalnej szarości mojego pustego życia. 
Zatrzymaliśmy się dopiero przy dużym samochodzie. Lou otworzył mi drzwi, a ja wskoczyłam na siedzenie. Brunet zajął miejsce obok mnie i zapiął pasy. Powtórzyłam jego czynność.
Jakie to wszystko porąbane! - pomyślałam zerkając co jakiś czas na podekscytowanego Louisa. 
Pod jednym z dość dużych willi niebieskooki zatrzymał pojazd i zgasił silnik.
- Wysiadka! - uśmiechnął się do mnie. 
Oboje wysiedliśmy i ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych. 
Louis przeprowadził mnie przez  cały dom i wyprowadził drzwiami balkonowymi na taras. 
Wyszliśmy na dwór. Zorientowałam się, że zaczyna się pomału robić ciemno. Ogród, do którego schodziło się z tarasu po dwóch schodkach wyglądał na bardzo obszerny.
- Chłopaki! - Zawołał Louis. Po chwili przed nami pojawiła się czwórka roześmianych chłopaków. - Patrzcie kogo przywiozłem!
- Billi? - zapytał blondyn, a ja doznałam olśnienia. 
Złapałam się mocno za głowę. Mój mózg zaczął odtwarzać mi przed oczami różne obrazy. Tak, to były moje wspomnienia!
- Niall - zawołałam i rzuciłam się na szyję chłopakowi. Teraz sobie przypomniałam, że kocham go całym swoim sercem. Blondyn objął mnie mocno. Spojrzałam na pozostałych. Patrzyli na nas ze zdziwionymi minami. Uśmiechnęłam się do nich.
-Przypomniało mi się wszystko! - zawołałam gdy wreszcie oderwałam się od blondyna. Ten po chwili znów mnie przyciągnął i namiętnie pocałował. Poczułam się jak małe dziecko. Wszystko zaczęło wracać do normy.

__________________________________________________________________________________

Hello !!!
A więc jest 15 rozdział! ;)
Podoba wam sie taki przebieg wydarzeń???
Swoje opinie wyraźcie, proszę, w komentarzach. XD
Pozdrowionka xx

3 komentarze: